Dietoterapia Joanna Domańska

Depresja w jelitach Cz.I czyli co mają do tego jelita

Osowiałość, chandra, melancholijność, boleść, żałość, pesymizm, ponurość,  smutek, zmartwienie, niemoc, depresja… Są to wyrazy bliskoznaczne, choć faktycznie oznaczają różne stany. Jakie jest ich pochodzenie? Czy rodzą się w sercu, mózgu, czy w jelitach? Gdzie jest początek tego motka, który często tak ciężko jest rozwiązać?

Oczywiście nie ma jednej, prostej odpowiedzi. Gdyby taka istniała stary kontynent nie wydawałby rocznie 800 bilionów euro na walkę z następstwami chorób o podłożu psychicznym. Medycyna jak zwykle w takiej sytuacji szuka skutecznego leku. My tymczasem zajrzyjmy matce naturze pod spódnicę i zastanówmy się co sami możemy zrobić.

Wiecie jak wygląda bazar w Stambule? Na jego 30 ha powierzchni znajduje się ok. 3500 sklepów. Na tym bazarze, położonym w sercu dawnej perły jedwabnego szlaku, bogatym w niezliczone zakamarki, są sklepiki z pamiątkami, restauracje , kawiarnie a nawet fontanny. Wokół mnogość wszelakich towarów, biżuterii, lamp, kolorowych tkanin, przedmiotów z alabastru, miedzi i cyny, tytoniu, ziół i przypraw. Ludzie tłoczą się wszędzie, nieustannie trzeba się przepychać, przeciskać i o kogoś ocierać a wokół panuje nieustający gwar i gorąc. Pomyślcie teraz, że podobny obraz w wersji mikro nosicie w swoich trzewiach…

Mikrobiota, to (w pewnym uproszczeniu) multikulturowy zbiór mieszkańców i wędrowców przemierzających tereny naszych jelit. Tworzą ją nie tylko bakterie (istoty zarówno te osiadłe na stałe jak i przyjezdne) ale także archeony (prehistoryczne formy życia ewoluujące równolegle do bakterii), drożdże (sułtani fermentacji, byty warzące alkohole i czerpiące energię z martwych szczątków organicznych), pierwotniaki (jednokomórkowce znajdujące się w nieustannym ruchu) oraz niezmierzona rzesza wirusów, które snują się niczym kurz po bazarowym bruku.

Kwas solny wydzielany w żołądku służy nie tylko do trawienia, ale tez do odkażania pokarmu, który trafia do nas ze świata zewnętrznego. To swego rodzaju celnik, który dba by przemyt nie osiągną stanu zagrażającego wewnętrznm interesom. (Łatwo w tym momencie zrozumieć, że osoby zażywające leki obniżające stężenie tego kwasu w żołądku są dużo bardziej narażone na zakażenia pokarmowe.)

Trudno ogarnąć okiem i umysłem bezmiar wspomnianego towarzystwa, z których każdy ma trochę inne cele i sposoby na ich osiągnięcie. A wszystko co wydarzy się w tym mikrotyglu ma na nas bezpośredni wpływ. I wpływ ten jest większy niż kiedykolwiek nam się śniło…

Zwykliśmy myśleć o bakteriach jelitowych jako o pojedynczych kuleczkach zawieszonych w nicości, których w najgorszym (bądź najlepszym) razie jest bardzo, bardzo dużo.  W takim układzie wybicie tych, które nam szkodzą i zastąpienie ich sojusznikami nie powinno stanowić problemu a łyknięcie probiotyku byłoby niczym zrzucenie alianckich spadochroniarzy, których obecność zadecyduje o losach bitwy (no nie da się bez tych militarnych przenośni). Jednak jeśli nie zapewnimy im całej infrastruktury na miejscu, nie wyposażymy w odpowiednie narzędzia, nie damy dachu nad głową i wyżywienia nasze wysiłki spełzną na niczym. Dzieje się tak dlatego, że w istocie bakterie tworzą wielkie kompleksy złożone z kilku koegzystujących ze sobą gatunków. Zespajają się ze sobą budując biowarstwę (biofilm), która ma spoistość i elastyczność, stanowi jakby jeden żywy organizm wielokomórkowy. Jej powłoka ochronna stanowi coś na kształt skóry a pory, którymi tłoczy substancje odżywcze przypomina niezwykle prymitywny układ krążenia. Bakterie biofilmu gromadzą też enzymy trawienne działające na ich korzyść i rozkładające pokarm niczym układ trawienny. Teraz łatwiej wyobrazić sobie, że bakterie w takiej formie mogą naprawdę mieć coś do powiedzenia…

Teraz pomyślmy, że biofilm jest wszędzie, od ust po odbyt. Wszędzie znajduje się niewidoczna, lecz solidna warstwa przytwierdzonych do nabłonka komórek, które wciąż coś przetwarzają wydzielając produkty przemiany materii.

Dobre zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne wymaga, byśmy żywili się w taki sposób aby nakarmić naszych jelitowych sprzymierzeńców, jeśli bowiem dopuścimy by tam, w zakamarkach naszego multikulturowego świata zapanował chaos i bezprawie nasze losy nie ułożą się szczęśliwie…

Mikrobiota wytworzyła mechanizmy, które pozwalają jej na komunikację z drugim mózgiem (bo tak właśnie nazywamy sieć neuronalną oplatającą całe nasze jelita) a ten z kolei znajduje się w ciągłym kontakcie z centrum dowodzenia – mózgiem „właściwym”. Jest to możliwe dzięki neuroprzekaźnikom, substancjom  chemicznym, do których nalezą hormony, aminokwasy czy aminy (przykładem mogą być  np. serotonina, dopamina czy GABA) umożliwiające przekazywanie sygnałów pomiędzy komórkami (głównie nerwowymi). Obecnie wyróżnianych jest już ponad 100 różnych neuroprzekaźników a wciąż odkrywane są kolejne. Tym sposobem mikrobiota, choć niema, ma zdolność wpływania na oś mózgowo-jelitową.

Dopamina na przykład odpowiada za koordynację ruchów i napięcie mięśni, serotonina reguluje nastrój, sen oraz apetyt a kwas GABA zapewnia spokój i wyciszenie. Oczywistym jest zatem, że zarówno niedobór jak i nadmiar neuroprzekaźników ma wyraźny obraz w naszym samopoczuciu psychicznym.

Jednak komunikacja opisana powyżej przebiega dwukierunkowo i bywa też tak, że przygnębienie, stres, strach czy rozpacz wpływają na skład naszej mikroflory (choćby przez zwiększenie pasażu jelitowego) a wtedy następuje coś co nazywamy dysbakteriozą, czyli niezrównoważeniem mikrobioty prowokującym układ immunologiczny do interwencji.

W ten oto sposób rozpoczyna się diabelski młyn nazywany błędnym kołem. Stąd swój początek biorą stany lękowe, nerwice, obniżenie nastroju a nawet depresja. I niezależnie od tego czy najpierw był stres, trauma a potem objawy fizyczne w postaci biegunek, zatwardzeń, bóli rozlanych po całym ciele, czy zaczęło się od osłabienia organizmu, antybiotykoterapii, zakażenia pierwotniakiem typu Blastocystis (który skutecznie niszczy nasze sprzymierzone i prozdrowotne bakterie) a potem nieokreślony lęk, nerwica i stany depresyjne… efekt jest ten sam – człowiek na diabelskim młynie bez łatwej drogi wyjścia. Tak, jelita mówią, a w naszym interesie jest by szeptały nam miłe słowa zamiast włączać przeciągły, wyprowadzający z równowagi sygnał alarmowy, od którego po pewnym czasie idzie oszaleć.

Dlatego leczenie nerwic, depresji i stanów lękowych powinno zawsze obejmować terapię żywieniową. Zawsze, ale to zawsze powinno dążyć do przywrócenia równowagi w całym naszym ciele. Bez tego będzie dużo ciężej a czasem wręcz nie da się niczego zmienić.

cz. II

Biblliografia:

 

5 1 vote
Ocena
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Najnowsze artykuły

Joanna Domańska

SIBO

SIBO, czyli zespół nadmiernego przerostu bakterii jelitowych w jelicie cienkim (Small Intestinal Bacterial Overgrowth), to stan, w którym bakterie (zazwyczaj naturalnie obecne w jelitach) rozrastają się w nadmiernych ilościach w jelicie cienkim.
Istnieje wiele czynników, które mogą przyczynić się do rozwoju SIBO.

Czytaj dalej »
Joanna Domańska

Post i głodówka

Czym zatem różni się post od głodówki? Kiedy można je stosować? Co możemy zyskać i jakie są przeciwwskazania? Co to jest dieta eliminacyjna? Czy jest to też forma postu? Na te tematy rozmawiałyśmy w audycji radiowej, do której zostałam zaproszona.

Czytaj dalej »
Joanna Domańska

Audycja o odporności

Czym jest odporność? Co jej szkodzi i jak należy ją wspierać? Oto uzupełnione informacje, które można było usłyszeć podczas audycji.

Czytaj dalej »
error: