Dietoterapia Joanna Domańska

Nie pij energetyków

A niby czemu? Poprawiają koncentrację, likwidują zmęczenie…

Pewnego dnia weszłam do apteki i poprosiłam o tabletki musujące znanej firmy z kofeiną i tauryną… ot taki odpowiednik energetyka w puszce.

– Od tego się umiera.

Głos przypominał szept. Spojrzałam czujnie za młodym, niskim i krościatym aptekarzem, który odwracał się ode mnie i zmierzał wolno w stronę półek ze wszelkimi specyfikami. Nie wyglądał na kogoś, kto przed chwilą rzucił w moją stronę cichą groźbę, jednak byłam pewna, że szept nie rozległ się w mojej głowie…

– Słucham? – spytałam nie spuszczając wzroku z mężczyzny

– Od tego się umiera – powtórzył i tym razem nie miałam już wątpliwości, że się nie przesłyszałam.

Postawił przede mną zieloną tubkę i spojrzał mi w oczy zadzierając brodę jakby spełnił swoją misję ratowania świata.

Zaśmiałam się.

– Piję to od wielkiego dzwonu – powiedziałam i zaraz poczułam się idiotycznie z faktu, że się tłumaczę.

– Lepsza jest kawa – oznajmił, po czym podał cenę.

 

Lekcje pokory nigdy nie są zbyt przyjemne a do tego rzadko bywają zabawne, dlatego ta jest jedną z moich ulubionych. Fakt, że sięgałam po takie środki w ostateczności nie zmienia faktu, że stoi to w sprzeczności z moja wiedzą i tym co radzę innym. Bo farmaceuta miał rację i chwała mu za to, że potrafił się tą racją dzielić.

Ale dlaczego? Energetyki działają. Używane są wtedy, gdy zachodzi potrzeba i gdyby zachodziła ona dość rzadko (jak w moim przypadku, o czym farmaceuta nie miał obowiązku wiedzieć) nie byłoby problemu. Jednak człowiek to stworzenie zachłanne, nie zawsze na pieniądze, ale zawsze na przeżycia. Doba zdaje się dla nas za krótka, informacji jest zbyt wiele, praca, filmy, gry a nawet nauka, to wszystko odbywa się u współczesnego człowieka kosztem snu. Kolejny dzień zaczyna się trudniej, koncentracja leży w strzępach, oczy się kleją a trzeba jakoś dotrzeć z punktu A do punktu B i próbować nie zabić przy tym innych użytkowników drogi ani siebie… i tu z pomocą przychodzi rozwiązanie – energetyki. Niwelują zmęczenie, wzmagają koncentrację, oddalają senność.

Jakim kosztem? Zbyt dużym.

  1. Wyłączają w naszym organizmie mechanizmy obronne, które mają nas chronić przed skutkami zmęczenia. Zmęczenie jest SYGNAŁEM świadczącym o tym, że trzeba odpocząć. To tak jakbyśmy jechali samochodem i zobaczyli, że włączyła nam się kontrolka „brak paliwa”. Analogicznie powinniśmy zbić lampkę, by nie psuła nam radości z podróży i jechać dalej. To właśnie się dzieje, gdy pijemy energetyki. Nie wstępuje w nas nowa energia (może nie licząc tej, która płynie z cukru a w tym celu równie dobrze moglibyśmy zjeść kawałek czekolady), my przestajemy czuć, że musimy naładować akumulatory.
  2. Kofeina zawarta w energetykach występuje w wysokich dawkach. Coś co smakuje jak oranżada w rzeczywistości potrafi niebezpiecznie podnieść ciśnienie, zaburzyć rytm serca a nawet wywołać zawał. Wszystko jest kwestią ilości. „Picie napojów zawierających duże ilości kofeiny może być jedną z głównych przyczyn palpitacji serca, nadciśnienia tętniczego, padaczek, a w skrajnych przypadkach zatrzymania akcji serca prowadzącej do śmierci” – dane WHO z 2013 roku. Wszystko dlatego, że (jak pokazują badania) po 90 minutach od spożycia nasze naczynie krwionośne zmniejszają swoją średnicę o 50%.
  3. Energetyki zwiększają poziom stresu w naszym organizmie a chyba wszyscy się zgodzą co do tego, że współczesny człowiek ma go zdecydowanie byt wiele. Badanie dotyczące tzw. energy drinków przeprowadzili naukowcy z Mayo Clinic – ukazały się na łamach „Journal of the American Medical Association”. Przebadano 25 zdrowych osób, których średni wiek wynosił 29 lat. Żaden z uczestników nie cierpiał na choroby sercowo-naczyniowe ani nie znajdował się w grupie podwyższonego ryzyka ich rozwoju. Okazało się, że u osób, które spożyły niespełna 500 ml takiego napoju poziom noradrenaliny wzrósł ponad dwukrotnie w porównaniu do uczestników, którzy pili placebo.

 

Czy trzeba więcej dowodów? Energetyki są produktem demoralizującym nasze nawyki, uczącym braku szacunku do własnego zdrowia i ciała. Należy zdecydowanie chronić przed nimi dzieci a zdrowym dorosłym zalecam umiar – tylko w ostateczności i oby ta ostateczność nie występowała częściej niż raz na kilka miesięcy.

0 0 votes
Ocena
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Najnowsze artykuły

Joanna Domańska

SIBO

SIBO, czyli zespół nadmiernego przerostu bakterii jelitowych w jelicie cienkim (Small Intestinal Bacterial Overgrowth), to stan, w którym bakterie (zazwyczaj naturalnie obecne w jelitach) rozrastają się w nadmiernych ilościach w jelicie cienkim.
Istnieje wiele czynników, które mogą przyczynić się do rozwoju SIBO.

Czytaj dalej »
Joanna Domańska

Post i głodówka

Czym zatem różni się post od głodówki? Kiedy można je stosować? Co możemy zyskać i jakie są przeciwwskazania? Co to jest dieta eliminacyjna? Czy jest to też forma postu? Na te tematy rozmawiałyśmy w audycji radiowej, do której zostałam zaproszona.

Czytaj dalej »
Joanna Domańska

Audycja o odporności

Czym jest odporność? Co jej szkodzi i jak należy ją wspierać? Oto uzupełnione informacje, które można było usłyszeć podczas audycji.

Czytaj dalej »
error: