Dietoterapia Joanna Domańska

Jem bo lubię. Czy na pewno?

Marta tupnęła nogą po raz drugi. Jej dziecięca buzia była cała w pąsach a oczy patrzyły spod zmarszczonych brwi.

– Daj mi ciastko! – krzyknęła i zacisnęła usteczka w wąziutką kreskę.

– Kochanie, nie dostaniesz już więcej ciastek – mama mówiła łagodnie lecz pionowa zmarszczka na czole zdradzała napięcie.

– Daj! Mi! Ciastko! – pąsy na twarzy Martusi przybrały jeszcze na sile a na szyi pojawiły się fioletowe żyły – Jestem głodna! Słyszysz?! Jestem głodna!

Mama nabrała powietrza, zdeterminowana by postępować zgodnie z zaleceniem lekarza.

– Nie mogę, pan doktor zabronił. Masz zjeść sałatkę.

– Nieeeee! Nie chcę tej głupiej sałatki! – ku przerażeniu mamy Marta rzuciła się na podłogę i zaczęła kopać na oślep – Chcę ciastko, moje ciastko!

– Zrozum kochanie, że musisz schudnąć, to dla twojego dobra.

– Lekarz jest głupi, ja nie chcę chudnąć, chcę moje ciastko! – zawodziła Marta leżąc na podłodze i tupiąc jak szalona.

Mama lękliwie pomyślała o sąsiadach z dołu i o tych mieszkających obok i o tych nad nimi…

– Wstań kochanie, uspokój się.

-Nieeeee!!! – krzyki dudniły w całej kuchni, odbijały się od ścian i sufitu powodując u mamy zimne poty – Chcę ciastko, moje ciastko!!!

– Dobrze już, ale tylko jedno – w tej chwili mama zrobiłaby wszystko by zakończyć ten koszmar. Marta nigdy się tak nie zachowywała!

Krzyki umilkły. Dziewczynka leżała przez chwilę wyczerpana atakiem histerii, gdy mama wyjmowała z szafki jej ulubioną przekąskę.

Czy wiecie, że pewne produkty uzależniają mózg zupełnie tak jak opium? Że pobudzają te same obszary neuronalne? Czy wiedziecie, że do takich produktów należą cukier, pszenica i mleko?

Mózg małej Marty łaknął ciastka jak narkotyku a nierozwinięty dziecięcy układ nerwowy nie potrafił się temu pragnieniu oprzeć. Spadek cukru we krwi jest wyjątkowo nieprzyjemnym uczuciem, zwłaszcza gdy następuje coś co nazywa się hipoglikemią reaktywną i ma miejsce w organizmie  z rozregulowaną gospodarką cukrową.

W układzie pokarmowym, w wyniku trawienia białek mleka i pszenicy – kazeiny i glutenu – powstają peptydy o aktywności zbliżonej do tzw. opioidów syntetycznych: kazomorfina i gluteomorfina. Pokonują one barierę krew-mózg niezwykle silnie wpływając na funkcjonowanie centralnego układu nerwowego. Ich działanie polega m.in. na obniżeniu ciśnienia krwi, znieczuleniu na ból… Obie substancje są silnie uzależniające.

Cukier jest kolejną, silnie uzależniającą substancją. Przeprowadzono szereg badań, które udowodniły, że działa on na mózg w podobny sposób co kokaina i heroina.

Serge Ahmed, jeden z  największych światowych ekspertów w zakresie uzależnień od narkotyków, przeprowadził w 2007 roku eksperyment, w którym porównał oddziaływanie cukru i kokainy na szczury. Okazało się, że 94 procent badanych gryzoni wybrało słodzoną wodę, a tylko 6 procent kokainę. Na słodzoną wodę zdecydowały się nawet szczury, którym wcześniej podawano kokainę, od której mogły być już uzależnione. Zaś profesor psychologii z Princeton University, Bart Hoebel, zauważył, że przyzwyczajone do cukru przez kilka tygodni szczury, po jego odstawieniu stawały się rozdrażnione, nie były w stanie wykonać prostych zadań, a nawet dostawały palpitacji – wykazywały podobne objawy jak u narkomana, który odstawia narkotyk.

Kakao i czekolada również mogą wykazać się właściwościami poprawiającymi nastrój a przez to uzależniającymi, takimi jak ananamid, fenyloetyloamina (pochodnik amfetaminy), czyli tzw.”hormon szczęścia” czy alkaloidy, oddziałujące na komórki nerwowe i poprawiające samopoczucie.

Nie chcę powiedzieć, że pszenica, mleko i cukier są narkotykami, natomiast faktem jest, że mogą działać jak narkotyk pod względem uzależnienia i potrzeby. Jest to związane ze sposobem w jaki oddziaływają na nasz układ nerwowy. Czy zatem jemy coś bo to lubimy? Czy dlatego bo musimy, gdyż nasz uzależniony mózg domaga się kolejnej dawki konkretne substancji?

Wracając do historyjki z początku wpisu… Opisana scena jest wszystkim czego robić nie należy.

Po pierwsze dziecko nie może zrozumieć, że coś co było normą nagle staje się dla niego złe, tak jak nie może pojąć jak odebranie mu drogiej rzeczy ma służyć jego dobru oraz w ogóle co to znaczy „dla twojego dobra”. Gdy coś wywołuje ból i dyskomfort oczywistym jest, że dobrym nie jest. Dobre jest ciastko. Kropka.

Po drugie, w takiej sytuacji autorytet lekarza zda się na nic.

Po trzecie i najważniejsze – zmiany muszą być przyjemne by były trwałe. I na nic jakiekolwiek tłumaczenie.

Celowo nie określiłam wieku Marty, bo choć reakcje u mniejszych i większych dzieci są różne to śmiało mogłyby być wyrażone w ten właśnie sposób. Nastolatek nie rzuci się na podłogę, ale zamknie się w sobie i przy najbliższej okazji spałaszuje tabliczkę czekolady, lub nawet dwie, tak na zapas.

Co zatem zrobić? Zacznijmy od początku. Zapytajmy się siebie jak sami chcielibyśmy być potraktowani. Czy gdy mamy ochotę na loda a ktoś podtyka nam sałatę ma szansę nas przekonać? Czy gdy wszyscy dookoła jedzą frytki i piją słodkie gazowane napoje mogę zadowolić się pieczoną marchewką i wodą? No raczej bez szans!

Praca z dzieckiem to praca całej rodziny. Posiłki mają smakować i temu, kto musi schudnąć i temu, kto wcale nie musi. Trzeba znajdować smaki, które nas zadowolą, szukać zamienników. Nie od razu ekstremalnych, smak musi przywyknąć do zmian. Na początek zamień makaron pszenny z oczyszczonej mąki na ten razowy. Zdziwisz się jak niewielka to różnica. Z czasem można będzie eksperymentować z makaronem dyniowym (boski, lekko chrupiący, słodziutki) lub tym z cukinii (boski, lekko chrupiący, neutralny). Ograniczaj cukier. Oszukuj, dodawaj stewię, suszone zmielone daktyle… Rób frytki z czego popadnie. Domowe z marchewki, batata, pietruszki. Doprawiaj nawet ostro jak lubią, nie bój się przypraw. Chipsy z jarmużu smakują obłędnie i wierzcie mi lub nie, jedzą je nawet zaprzysiężeni wrogowie warzyw. Stawiaj na stole przekąski w postaci orzechów, suszonych owoców, warzyw.

Powoli i  wielkim uporem podmieniaj ukochane ciasteczka na wszystko inne. Batony z suszonych daktyli, jogurty z prawdziwymi owocami… Zadziała, zaskoczy zanim się obejrzysz.

A jeśli chcesz tłumaczyć dziecku że to dla jego dobra nie mów, ze musi schudnąć, że się dzieci nie będą śmiały, że to dla jego zdrowia. Mów, że będzie silny jak Spidreman, że jej włosy będą jak u Roszpunki, że jego brzuszek będzie zadowolony, że da lalkom dobry przykład. No i Ty też im go dawaj. Nie siadaj do telewizora z talerzem kanapek ani miską chipsów. W ogóle nie jedz przy telewizorze posiłków, chyba, że przekąski w postaci orzechów lub warzyw z hummusem. Rób kolorowe sałatki i pałaszuj z takim smakiem, żeby dzieci oblizywały się na ten widok.

To działa. Serio.

0 0 votes
Ocena
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Najnowsze artykuły

Joanna Domańska

SIBO

SIBO, czyli zespół nadmiernego przerostu bakterii jelitowych w jelicie cienkim (Small Intestinal Bacterial Overgrowth), to stan, w którym bakterie (zazwyczaj naturalnie obecne w jelitach) rozrastają się w nadmiernych ilościach w jelicie cienkim.
Istnieje wiele czynników, które mogą przyczynić się do rozwoju SIBO.

Czytaj dalej »
Joanna Domańska

Post i głodówka

Czym zatem różni się post od głodówki? Kiedy można je stosować? Co możemy zyskać i jakie są przeciwwskazania? Co to jest dieta eliminacyjna? Czy jest to też forma postu? Na te tematy rozmawiałyśmy w audycji radiowej, do której zostałam zaproszona.

Czytaj dalej »
error: