Najpopularniejszy wirus naszych czasów potrafi sporo namieszać w organizmie. Jak każdy byt tego rodzaju uderza w najsłabsze punkty organizmu a każdy jego wariant ma swoje ulubione cele. Chciałoby się powiedzieć, że uderza celnie, ale to tylko pozory. Uderza w sposób zmasowany i przez to skuteczny, gdyż obciążając cały system ma większą szansę na znalezienie wyłomu.
Krajobraz po bitwie…
Czy wirus chce dla na źle? Ale skądże znowu! On pragnie jedynie przetrwać i do tego celu używa naszych komórek. To one są jego „gniazdem gdzie składa jaja” i zapewnia sobie nieśmiertelność (lub przynajmniej długowieczność) przez namnożenie się czyli wypuszczenie na świat „potomstwa”.
I tutaj ta historia mogłaby się zakończyć. Wirus robi swoje używając człowieka jak inkubator i leci dalej pozostawiając go wyposażonego w bardziej czy mniej sprawny system obrony przed kolejnym nalotem, bo organizm pierwszy łatwowierny nie jest i od zarania dziejów ma swoje sposoby by na błędach się uczyć. Jednak wygląda on po przejściu wirusa tak jak osada po spotkaniu z żywiołem. W zależności od tego jak mocnej konstrukcji była wcześniej, jak zapracowały wały i wzmocnienia, jak szybko reagowali jej mieszkańcy, tak bardziej lub mniej odczuje ona skutki działania tego co ją spotkało.
W idealnej sytuacji konstrukcja przetrwa niewzruszona i pozostanie tylko szybko pozbyć się błota z bruku. Co jednak się dzieje gdy jakiś element uległ uszkodzeniu? Cóż, wtedy należy zakasać rękawy i zabrać się za jego naprawę.
Pamiętajmy, że zdolności regeneracyjne organizmu, choć nie nieograniczone, wciąż są potężne. By jednak pomóc robotnikom wykonać swoją pracę należy wyposażyć ich w materiały niezbędne do wykonania zadania. Najgorszym błędem popełnianym przez ludzi jest machnięcie ręką i zaniechanie tej czynności. No bo jak odbudować wieżę, gdy nie ma zaprawy czy drewna na wzniesienie rusztowań?
Pierwszym krokiem jest diagnoza
Dobrym zwyczajem jest, by po spotkaniu z silnym wirusem wykonać podstawowe badania niezależnie od samopoczucia. Dzięki temu w najłatwiejszy sposób oszacujemy ewentualne straty. Oto co należy sprawdzić:
Morfologia z rozmazem – doskonałe badanie, które pozwala na ogólną ocenę składu krwi. Parametry takie jak: liczba erytrocytów, hematokryt, hemoglobina, wskaźniki czerwonokrwinkowe, RDW są istotne dla podstawowej analizy erytropoetycznej funkcji szpiku. Parametry takie jak: leukocytoza całkowita, automatyczny „rozmaz” z rozróżnieniem neutrofili, limfocytów, monocytów, eozynofili, bazofili pozwalają m.in. na wstępną diagnostykę niedoborów odporności, stanów zapalnych czy infekcji. Ocena funkcji płytek oraz charakteryzujących je parametrów (MPV, PDW, P-LCR) jest przydatna w diagnostyce krwawień lub stanów zakrzepowych.
Jak widać to proste badanie jest potężnym narzędziem diagnostycznym.
D-dimer, ilościowo – niezwykle ważne po przejściu Covid gdyż jest wykonywane w podejrzeniu nasilenia procesów krzepnięcia i fibrynolizy, przydatne w diagnostyce zaburzeń krzepnięcia: zakrzepicy żylnej i tętniczej, czy zatoru płucnego.
Próby wątrobowe (ALT, AST, ALP, BIL, GGTP) – pozwalają ocenić jej stan.
Kreatynina – Oznaczenie stężenia kreatyniny w surowicy krwi służy do diagnostyki funkcji nerek.
CRP ilościowo – białko C-reaktywne, jest tzw. białkiem ostrej fazy, szybkim wskaźnikiem uszkodzeń tkanek w wyniku zapalenia, infekcji, martwicy niedokrwiennej mięśni lub urazu. Badanie jest przydatne w diagnostyce do monitorowania leczenia stanów zapalnych i uszkodzenia tkanek m.in. w przebiegu infekcji.
Powyższe badania uważam za konieczne dla wszystkich osób powyżej 30 roku życia, które przeszły Covid bez względu na to jaki był przebieg infekcji oraz czy były one zaszczepione.
Mierzalne, niemierzalne…
No dobrze, jednak nie wszystko da się sprawdzić badaniami krwi.
Wiemy, że każdy wirus uderza w jelita jednak niektóre z nich robią to znacznie silniej. Tu właśnie mamy do czynienia z taką sytuacją. Dlatego od początku choroby do minimum 3 tygodni po niej należy przyjmować probiotyki. Najlepiej te zarejestrowane jako leki i zakupione w aptece. Jest kilka wyjątków, do których osobiście jestem przekonana, jednak co do zasady lepiej nie eksperymentować w tym okresie. Dobrze też jest pić zakwas buraczany i kefir. Nasze jelita a wraz z nimi cały organizm będą nam wdzięczne.
Kolejnym układem, którego działania nie sprawdzimy wymienionymi powyżej badaniami jest układ nerwowy. Covid upodobał go sobie bardzo dlatego pierwszy wariant powodował często długotrwałe upośledzenie węchu oraz zjawisko, które jest opisywane jako „mgła mózgowa”. Kolejne odmiany koronawirusa, choć zdają się być łagodniejsze, mają podobne tendencje. O tym jakie mogą być następstwa przejścia Covid, związane z układem nerwowym, napiszę następnym razem gdyż temat wymaga szczególnej uwagi.
Kluczowymi czynnikami, dla prawidłowego działania układu nerwowego są: witaminy z grupy B, kwasy omega-3, cynk oraz magnez. Oczywiście najlepiej jest zapewnić sobie przyjmowanie tych składników wraz z pożywieniem, jednak czas choroby i rekonwalescencji to czas zwiększonego zapotrzebowania na nie zatem okresowa suplementacja bywa konieczna.
(Tutaj ważna uwaga, którą należy naprawdę wziąć sobie do serca. Suplementacja bez odpowiedniej diety i zastosowania pewnych zasad w stylu życia jest jak łatanie sita, droga i nie ma szans na przyniesienie oczekiwanych efektów. Dotyczy to każdego tematu i każdej suplementacji!)
W zasadzie od tych dwóch, niemierzalnych badaniami, lecz silnie ze sobą połączonych obszarów, jakimi są jelita i układ nerwowy może zależeć bardzo wiele dolegliwości, które wpędzają ludzi w błędne koło badań, wizyt lekarskich, niepokojów i trosk o swoje zdrowie. Dlatego ważne by dbać o nie przez cały czas a szczególnie w okresie choroby i jakiś czas po niej.
Ofiarujmy sobie troskę i zajmijmy się sobą najlepiej jak się da pamiętając, że wiele rzeczy można naprawić jeśli tylko damy sobie szansę.